Mózg wrastał do nosa dziecka. Niektórzy mówili, że jest brzydki, że nie powinien się urodzić
Historia małego Olliego, który urodził się kilka lat temu, poruszyła miliony ludzi. Malec przyszedł bowiem na świat z wielką bulwą zamiast nosa, która była wynikiem wady rozwojowej czaszki i mózgu. Jak ma się dzisiaj mały wojownik?
Mózg wrastał do nosa dziecka
Amy Poole Trezise z miasta Maesteg w Walii nie mogła doczekać się narodzin swojego maluszka. Marzyła wówczas tylko o jednym. Chciała, aby dziecko urodziło się zdrowe. Niestety, podczas rutynowego badania USG w 20. tygodniu ciąży, zamarła.
Na zdjęciu zauważyła, że maleństwo ma zniekształconą twarz, co potwierdziło się po porodzie – chłopcu w miejscu nosa wyrastała ogromna bulwa wielkości piłeczki golfowej. Szybko okazało się, że z powodu wady rozwojowej czaszki i mózgu, część substancji mózgowej znalazła się poza czaszką, a dokładniej w miejscu nosa. Mimo przeciwności losu maluszek błyskawicznie skradł serce mamy, jak i całego personelu medycznego. Nie wszyscy byli jednak podobnego zdania. Niektórzy uważali, że dziecko jest brzydkie i nigdy nie powinno przyjść na świat.
Wolałabym, aby ludzie nie zwracali uwagi na mojego syna, nie wytykali go palcami, nie mówili tylu raniących słów – mówiła mama dziecka
Rozwój chłopca
Wraz ze wzrostem Olliego rósł także nos chłopca. To dlatego najbliżsi z czasem zaczęli zwracać się do niego „Pinokio”. O ile oni sami robili to w czuły i pocieszny sposób, chłopiec wciąż musiał zmagać się z negatywnymi komentarzami i hejtem w sieci. Do tego wszystkiego dochodziły problemy z oddychaniem, a także zwiększone ryzyko infekcji, które groziło chociażby zapaleniem opon mózgowych.
Operacja, która dawała szanse na lepsze życie
Z czasem lekarze postanowili wyciągnąć do chłopca pomocną dłoń i zaproponowani specjalistyczną operację. I choć miała pomóc ulżyć dziecku w cierpieniu, było wiadomo, że będzie to długotrwały i bardzo bolesny zabieg. Decyzja należała do matki, która zdecydowała się podjąć ryzyko dla lepszego życia dziecka. pierwsza 2-godzinna operacja została przeprowadzona w Szpitalu Dziecięcym w Birmingham w listopadzie 2014 roku. Podczas zabiegu usunięto nadmiar płynu mózgowego, pozbyto się kawałka czaszki i odbudowano nos. Malec bardzo cierpiał, ale z drugiej strony wiedział, że personel chciał dla niego jak najlepiej. Na jednej operacji się nie skończyło. Kilka podobnych czekało go w późniejszym czasie.
Chłopiec ma się bardzo dobrze
Mimo ryzyka, operacje pozwoliły tchnąć w malca nowe życie. Dzisiaj jest w pełni zdrowy, ciągle się śmieje i uwielbia bawić się ze swoimi rówieśnikami, a zwłaszcza ze swoją siostrą. I choć problem został zażegnany, lekarze przez cały czas czuwają nad stanem zdrowia dziecka nieustannie je monitorując.