×

Kawałek mięsa sprzedawanego w sklepie wzbudził jego niepokój. Okazało się, że nie bez powodu

Odpowiednio spreparowane kawałki mięsne potrafią oszukać niejednego mistrza kuchni. Biały proszek, który skleja ze sobą małe kawałki wołowiny, jagnięciny, drobiu, a nawet ryb, wykorzystywany jest przez przemysł mięsny nie od dziś. Jeśli nie słyszałeś jeszcze o kleju do mięsa, czyli tak zwanej transglutaminazie, to teraz lepiej się skup…

Klej do mięsa to trombina, czyli białko krzepnięcia krwi, które wraz z innym białkiem – fibryną może być wykorzystywany do tworzenia tzn. „kleju mięsnego”. Dzięki niemu producenci żywności są w stanie „skleić” ze sobą kilka różnych kawałków mięsa. Transglutaminaza może być wyprodukowana z krwi pobranej od krowy lub świni.

Myślisz, że kupujesz najwyższej jakości stek? Tymczasem może się okazać, że nie jest to wcale jeden kawałek soczystego i świeżego mięska, ale „składak” różnych jego fragmentów. Eksperci twierdzą, że często nie da się rozpoznać, czy mięso było klejone, czy też nie. Taki produkt bowiem nie rwie się w tych miejscach, w których został sklejony.

Mężczyzna o imieniu Greg z Ballistic BBQ pokazuje, jak wygląda proces klejenia mięsa i jakie są jego rezultaty. Używa proszku, z którego korzystają także producenci mięs oraz małych kawałków mięsa. Udaje mu się stworzyć coś przypominającego stek.

Przerażające jest to, że kawałki mięsa dosłownie wtopiły się w siebie za sprawą działania specyfiku i stworzyły spójną całość. Dodatkowym i niepokojącym sygnałem jest to, że na powierzchni mięsa oraz w pomiędzy niektórymi kawałkami można zauważyć zagłębienia po uwalniających się pęcherzykach powietrza, świadczących o zachodzącej reakcji.

Smutne jest to, że jesteśmy oszukiwani na każdym kroku przez producentów żywności. Przecież każdy z nas wolałby wiedzieć, co trafia do żołądka.

Może Cię zainteresować