Zimą pijesz więcej alkoholu? Okazuje się, że to zupełnie normalne
Za oknem szaro, ponuro, zimno i szybko robi się ciemno, a Ty masz większą ochotę na alkohol? Czy związek zimy i napojów wysokoprocentowych jest czystym przypadkiem czy może da się to jakoś uzasadnić? Okazuje się, że istnieje pewna zależność.
Apetyt na alkohol rośnie zimą. Dlaczego tak się dzieje?
Badacze z Pittburgh Liver Reaserch Centre w Stanach Zjednoczonych wykazali pewną zależność pomiędzy zimą, a apetytem na alkohol. Ich zdaniem spadek temperatury i ograniczony dostęp do naturalnego sprzyja konsumpcji alkoholu, a w konsekwencji w mroźnych miesiącach pijemy więcej. Uzasadnienie jest stosunkowo proste. Okazuje się, że alkohol rozluźnia spięte naczynia krwionośne, przez co przepływ ciepłej krwi do skóry jest większy, a nam „zaczyna robić się cieplej”. Nie można jednak zapominać o tym, że jest to złudne uczucie. W rzeczywistości nawet 50 g wypitego alkoholu może obniżyć temp. ciała nawet o pół stopnia. To dlatego alkohol wypity na mrozie bardzo często jest zgubny zwłaszcza dla osób bezdomnych. Nie mniej jednak lampka wina czy drinki będą więc świetną alternatywą dla ciepłego koca czy kominka nie mówiąc już o połączeniach tych kilku opcji.
Nie tylko ciepło…
Nie tylko o naczynia krwionośne i złudne ciepło tutaj jednak chodzi. Ponury widok za oknem czy szybko zapadający zmrok wpływa na gorsze samopoczucie oraz spadek nastroju. To z kolei przekłada się na większy wskaźnik depresji. Nie trzeba być tutaj specjalistą, aby stwierdzić, że depresja i przygnębienie sprzyja z kolei spożywanie większej ilości alkoholu, który nazywany jest także „napojem rozweselającym”.
„Co za dużo, to niezdrowo”
To znane szczególnie pasuje do alkoholu, od którego łatwo się uzależnić, co może wywołać bardzo negatywne skutki dla naszego organizmu: upośledza działanie układu nerwowego, pokarmowego, oddechowego i krążeniowego, a także wpływa negatywnie na prawidłową pracę mózgu, serca, wątroby czy nerek.
